Jasne światło wlało się przez okno do pokoju. Kasandra otworzyła oczy,
tylko po to aby odwrócić się na drugi bok. Widziała, że musi wstać mimo
to nie miała ochoty. Nie chciała iść do szkoły i przed wszystkimi
udawać ze wszystko jest dobrze. Kiedy tak nie było.
Rozległo się pukanie do drzwi. Nie zareagowała a po chwili ktoś powtórzył czynność.
-Kasandro - usłyszałam. Mama.
-Już wstaje -odrzekłam.
Pomimo wypowiedzianych słów podniosłam się po pięciu minutach.
Zastanawiałam się w co się ubrać. Wzięłam krótką zielono-czarną
spodniczkę w kratkę, a do tego białą koszulkę z kotem. Poszłam pod
prysznic i po piętnastu minutach zeszłam na dół. Cała rodzina już była;
mama, tata a nawet Michał.
- Cześć Kas! – krzyknął do mnie. Uśmiechnęłam się tylko. Nie miałam ochoty na rozmowę.
- Mam dziś mecz! – ekscytował się. – Trener powiedział że jak zagram dobrze to dołączę do drużyny! Czy to nie super?
- Taa - mruknęłam. Nie zwracałam na niego uwagi, mimo to cieszyłam się
ze mu się udało. Marzył o tym od zawsze, tylko ja nie miałam takiego
entuzjazmu jak on. Nalałam sobie mleko i wrzuciłam płatki. Właściwie to
nie byłam głodna, więc wzięłam bardzo mało. Po pięciu minutach byłam już
gotowa do wyjścia. Tylko poczekać na Michała.
-Dziś wrócę później – rzekł mój ojciec. – Mamy spotkanie z firmą , która
może dać duże zyski. Nie czekaj na mnie z kolacją kochanie- zwrócił się
do mamy.
-W porządku- odpowiedziała mu i uśmiechnęła się. – Kas- zwróciła się do
mnie. Jakby to było potrzebne. – Będę dziś potrzebować Twojej pomocy.
Pomagam pani Kiskiej w przygotowaniu koncertu charytatywnego.
-I co ja mam z tym wspólnego? – spytałam od niechcenia.
-Pomyślałam sobie że może byś wystąpiła, masz świetny głos do tego nie
wstydzisz się występować publicznie. Hm.. właściwie to chodziło mi o to
aby ktoś porozwieszał ogłoszenia. To już w tą sobotę. Zastanów się nad
występem. Przydałoby się więcej chętnych. Może Eryk ? Przecież on gra
na gitarze. Mógłby coś zagrać a Ty byś zaśpiewała. Pogadaj z nim - mama
wyglądała na podekscytowaną.
-Dobrze zobaczę co da się zrobić- odpowiedziałam, chociaż nie miałam
najmniejszego zamiaru by to zrobić. Jak mogę pójść do Eryka po tym jak
się wczoraj do niego przykleiłam? Nie. Nie uważałam żeby to mógł być
dobry pomysł.
-Kochanie czy Ty mnie w ogóle słuchasz ? – usłyszałam nagle głos taty. – Pytałem czy podwieźć Cię do szkoły?
-Och, przepraszam tato. Zamyśliłam się. Nie dzięki, przejdę się.
-Jak chcesz- rzucił Michał.- Ja jadę z tatą. Nie mam dziś ochoty jechać autobusem.
Kiwnęłam głową po czym wstałam i zaczęłam się zbierać. Mama zmywała
naczynia, potem nie będzie czasu. Jak zwykle cały dzień po za domem.
Tylko weekendy razem. Chociaż z drugiej strony to się cieszę, wole być
sama. A w ten weekend ? Koncert! I z kim ja go spędzę? Mój chłopak się
mnie nie interesuje, za to Eryk… Nie to zły pomysł. Pożegnałam się z
mamą, założyłam czarne sandały na lekkim obcasie po czym wyszłam z domu.
Słońce świeciło bardzo mocno, prosto w moje oczy. Mogłam wziąć okulary
przeciwsłoneczne- pomyślałam. Ale nie chciało mi się wracać. Był lekki
wiatr, który rozwiewał włosy ale i ochładzał co było wspaniałe. Do
szkoły szłam piętnaście minut. A potem? Cóż znajomi, znajomi i znajomi…
musiałam się przygotować do tego ze zaczną o wszystko wypytywać.
Jak minął weekend? Jak Ci się układa z Twoim chłopakiem? Co z Twoim przyjacielem?
Eryk? A co ich obchodzi Eryk? Przecież po za przyjaźnią nic nas nie
łączy. W porządku, mogę odpowiadać. Nie zawsze trzeba mówić prawdę.
Budynek szkoły był duży, ale nie ogromny. Był to prostokątny projekt,
wykonany z czerwonej cegły. Obok znajdowało się boisko do piłki nożnej i
ręcznej. Za szkołą do siatki. Obok budynku stała hala sportowa, jako ze
szkoła miała około czterdziestu lat to hala trzy. Wejście było od
strony ulicy; Miękkiej, nad wejściem wisiała Tablica; Szkoła im. A.
Mickiewicza w Kerno. O tak, Kerno to miejscowość w której mieszkam. Skąd
ta nazwa? Nie wiem. Leży ona koło Wrocławia.
Weszłam do szkoły, przywitały mnie zielone ściany oraz kafelki. Nie
było uczniów. Lekcja się zaczęła! Wyjęłam zegarek i zauważyłam ze
spóźniłam się dziesięć minut. Czy opłaca się teraz iść do klasy? Czy w
ogóle opłaca się iść na lekcje? Może warto zrobić jeszcze jeden dzień
wolnego? Nie to był zły pomysł, ale na pierwszą lekcje nie zamierzałam
iść, to tylko historia. Wyszłam z powrotem na dwór i poszłam do sklepu.
Kupiłam sobie bułki i cole. Oczywiście nie mogłam wyjść bez rozmowy z
ekspedientką.
-A Ty nie na lekcjach Kas?- nie wiem co ją to obchodziło.
-Nie mam pierwszej lekcji- skłamałam. Nic jej do tego.
-W takim razie w porządku- nie wyglądała na przekonaną. – Pamiętaj tylko ze wagary mogą się źle kończyć.
-Ja nie wagaruje!- krzyknęłam.
-Dobrze, dobrze. A wiesz może jak tam przygotowania do koncertu? Myślę
że powinny być ogłoszenia bo część ludzi o niczym nie wiem.
-Spokojnie, dziś je będę rozwieszać. Mogłabym jedno na pani sklepie?-
zapytałam z fałszywym uśmiechem. Ta kobieta zdecydowanie nie powinna się
mieszać w nie Swoje sprawy.
- Ależ oczywiście kochanie.
Pożegnałam się i poszłam do pobliskiego parku. Miałam pół godziny do
drugiej lekcji, wiec wyjęłam książkę „Plotkara 3” i zaczęłam czytać.
Była to książka Cecily von Ziegesar, opowiadała o grupie nastolatków,
którzy byli bogaci i myśleli że wszystko im wolno. Pili, palili i
zachowywali się nie przyzwoicie. Mieli również zwykłe problemy jak
zdrady i dostanie się do colleg’u. Ale co ja będę wam opowiadać?
Przeczytajcie sami!
Po pół godzinie zaczęłam iść do szkoły, przyszłam na przerwie. Uczniowie
siedzieli na ławkach, schodach, chodzili albo stali rozmawiając ze
sobą. Zapewne opowiadając sobie co się działo w weekend. Poszłam pod
klasę w której miałam mieć następną lekcje; matematykę i spotkałam
moich znajomych.
-Hej – powitała mnie Bożena. Była to niska brunetka o piwnych oczach.
Kuzynka mojego chłopaka –jak twierdzili, jak również moja przyjaciółka.
-Hej – przywitałam się . Zaraz otoczyły nas dziewczyny i zaczęły gadać
jedna przez drugą. Chwile później podeszła do nas Amelia- moja najlepsza
przyjaciółka. Zabrała mnie od reszty dziewczyn i usiadłyśmy pod klasą.
-Jak Ci minął weekend? – zapytała. –Nie wchodziłaś na gadu więc nie miałyśmy okazji po pisać.
-W porządku – odparłam z wymuszonym uśmiechem. – A Tobie ?
-Świetnie! Czekaj tylko jak Ci opowiem kogo poznałam. – zadzwonił
dzwonek a ona mimo to mówiła. – Nazywa się Filip. Wpadłam na niego jak
byłam na zakupach i spodobaliśmy sobie. Ma siedemnaście lat i jest mega
przystojny!
- To cudownie, cieszę się Twoim szczęściem- weszłyśmy do klasy gdyż
nauczycielka już przyszła. Usiadłyśmy w ławce przy oknie prawie na
końcu, zawsze zajmowałyśmy to miejsce.
- Dzień dobry – przywitała się. – Dziś poćwiczymy układy równań.
Otwórzcie podręczniki i zaczynamy. Jako że ani ja, ani Amelia nie
miałyśmy książek, bo ona zapomniała a ja już większości nie nosiłam
pożyczyłyśmy od kolegów. – Robimy zadanie siódme ze strony sto
czterdziestej ósmej. No to kto pierwszy do tablicy?
I oczywiście poszła Bożena, jak zawsze. Potem chłopcy i inne dziewczyny.
-Co się dzieje?- Spytała Amelia.- Jesteś jakaś nie w humorze.
-Nic się nie dzieje- odrzekłam przyjaciółce. – Po prostu tak wyszło.
-Przecież ja Cię dobrze znam, mów zaraz co się dzieje.
-Amelia i Kasandra! Przestańcie rozmawiać bo dostaniecie uwagi.
-Przepraszamy- jęknęłam.
Wiec siedziałyśmy w milczeniu. Wszyscy na tablicy rozwiązywali zadania, a
ja w zeszycie nie miałam zapisanego nic. Nie chciało mi się. Amelia
pisała kilka przykładów, ale tez nie wszystkie.
Zastanawiałam się czy pójść dziś porozmawiać z Erykiem, gdy Amelia podsunęła mi kartkę. Przeczytałam ją.
Kas, przede mną nie możesz udawać, że coś jest nie tak. Jesteśmy
przyjaciółkami i mam prawo wiedzieć. Zwłaszcza, że widzę iż coś Cię
gryzie. Powiedz, poczujesz się lepiej.
Westchnęłam. Ona znała mnie lepiej niż ja siebie samą, znałyśmy się od
trzech lat a wiedziałyśmy o sobie tyle jak byśmy się znały całe życie.
Musiałam jej powiedzieć.
Chodzi o Dawida i Eryka. Szczegóły później.
Odpisałam i podałam jej kartkę. Skinęła mi głową na znak zgody. Resztę
lekcji przesiedziałyśmy w milczeniu. Dalej nic nie napisałam.
Po wyjściu z klasy poszłyśmy na dwór. Jako że było gorąco, wszyscy tam
spędzali przerwy. Usiadłyśmy na murku koło fontanny, która znajdowała
się między budynkiem szkoły a boiskami.
-No to opowiadaj- powiedziała Amelia.
-No to… wczoraj chciałam się spotkać z Dawidem- zaczęłam.- Pisałam do
niego ale jak to on spławił mnie mówiąc ze musi gdzieś jechać. Po
południu mama poprosiła abym poszła do sklepu, i widziałam go z
kolegami. Nawet nie podszedł się przywitać!
-Może Cie nie widział?
-Och dobrze wiesz że widział. Już od dłuższego czasu tak robi przecież.
No nic. Potem wpadłam na Eryka. Powiedziałam mu co się stało, a on mnie
objął i poszliśmy tak do domu. Zebyś widziała mine Dawida jak nas
zobaczył! Jednak w ogóle nie zareagował. Poszliśmy z Erykiem do mnie.
Siedzieliśmy a ja zaczęłam płakać. On mnie wziął na kolana, przytulił i
mówił ze powinnam z nim zerwać bo tylko mnie krzywdzi. A ja tak
siedziałam i przytulałam się do niego! Możesz w to uwierzyć? Kleiłam się
jak jakaś idiotka. A najgorsze jest to, że go prawie pocałowałam!
Brakowało tylko kilku sekund nie myślenia i by był. W końcu
zdenerwowałam się na siebie i tak delikatnie ale jednak. Wyrzuciłam go
za drzwi. Teraz jest mi strasznie głupio.
-Myślę, że powinnaś iść do niego i pogadać.
-Nie wiem. Boje się ze nie będzie chciał ze mną gadać.
-A ja wiem, że będzie chciał, bo jesteście przyjaciółmi. Musisz spróbować.
-Zastanowię się. I tak musze go zapytać czy zechce grać na koncercie, bo
mama kazała. A propos koncertu, musze rozwiesić dziś ogłoszenia. Może
chcesz mi pomóc?
-Dziś? Nie bardzo mogę. Rodzice wymyślili żeby spędzać więcej czasu razem i mamy jechać nad jezioro. Przepraszam.
-Nic nie szkodzi. Poradzę sobie.- zadzwonił dzwonek.
-Albo poproś Eryka! Na pewno się zgodzi. Pogadacie sobie – Uśmiechnęła się. – Chodźmy na lekcje.
Nie odpowiedziałam nic. Zresztą co mogłam powiedzieć? Przecież
wiedziała, że i tak pójdę. Poszłyśmy na lekcje i już do końca zajęć, nie
wracałyśmy do tego tematu.
Jejku ciekawa fabuła, błędów nie widzę chodzi i tak bym ich nie zauważyła bardzo mi się spodobało twoje opowiadanie. Jeszcze tytuł przyjaciele te jedno słowo tak wiele mówi... Zapraszam do mnie mam nadzieje że tobie moje opowiadanie spodoba się tak samo jak twoje mi. Kocham je pisz dalej dziewczyno...
OdpowiedzUsuńTo link do mojego opowiadania: http://mojebazgrol.blogspot.com/ Zapraszam!!!